Zawsze chciałem czegoś więcej niż przeciętność
Witaj, nazywam się Paweł Bilski.
Już jako uczeń szkoły podstawowej miałem jasne marzenia i cele. Zrodziło się to we mnie chyba z fascynacji stylem życia jaki był opisywany na zachodzie, u nas panowała wtedy niepodzielnie komuna. Jako dziecko przysłuchiwałem się opowieściom wujka z Francji o domku na Korsyce, działce w Luxemburgu, dwóch domach we Francji i zachwycałem się Citroenem, który podnosił się na zawieszeniu. W latach 80-tych dla młodego chłopaka ze wsi, który paliwo do motorynki kupował na „kartki” było to coś, co musiało poruszyć jego wyobraźnię.
Podjąłem decyzję, że znajdę inną drogę, niż moi rodzice.
Wiedziałem, że muszę znaleźć inne sposoby zarabiania pieniędzy niż te, które przekazywało nam pokolenie naszych rodziców, gdyż uświadomiłem sobie że żyjemy na przełomie epok. Wraz z obaleniem muru berlińskiego skończyła się epoka industrialna, w której można było się sporo ( jak na ówczesne warunki) dorobić, ciężką fizyczną pracą, czego dowodem byli moi rodzice (o tym opowiem kiedyś na blogu). Po epoce industrialnej nastała epoka w której żyjemy, czyli epoka informacyjna. Informacja zawsze była drogim towarem, a w tej epoce wartość jej jeszcze bardziej zaczęła rosnąć. Świadomość ta pchała mnie w kierunku pracy, gdzie mógłbym sprzedawać ten najdroższy towar na świecie, czyli INFORMACJE. Kiedy te fakty zaczęły do mnie docierać, zaczęły się we mnie budzić marzenia. Pamiętam niektóre z nich z tamtego okresu. Będąc w szóstej, może siódmej klasie opowiadałem starszej siostrze, że chciałbym mieć taką prace gdzie sam będę decydował o tym gdzie, z kim i jak długo będę pracował. Wizje takiego życia miałem już w głowie łącznie z taką, o ile lat będzie młodsza ode mnie moja żona. Jak zapewne Ci wiadomo marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia. Dziś większość marzeń z tego okresu spełniłem.
Życie szybko sprowadziło mnie na ziemię.
Pierwszą pracą jaką podjąłem był standardowy etat a więc wyznaczony czas, miejsce i rodzaj pracy, ale nie przeze mnie. Nie dawało mi to spokoju i w między czasie zajmowałem się rolnictwem i handlem płodami rolnymi, budownictwem i kilkoma jeszcze innymi tematami. Dość szybko zdołałem się przekonać, że „deko handlu jest lepsze niż kilo roboty” mimo, że pracować fizycznie lubiłem i nadal lubię. Wiedziałem jednak, że praca fizyczna nie jest w stanie dać mi tego o czym marzę a marzenia miałem coraz bardziej wyraziste. Dzięki temu zacząłem dostrzegać i wykorzystywać okazje, które zbliżały mnie do moich celów. Po kilku miesiącach pracy na etacie upomniała się o mnie Ojczyzna.
5-tego maja 1995 w piątek zostałem wcielony do Wojska Polskiego. Dla chłopaka, który od dziecka dość ciężko pracował, czas służby wojskowej był prawdziwym czasem odpoczynku i spojrzeniem na życie z innej perspektywy.
Zacząłem poszukiwać wiedzy.
Tuż przed wojskiem zetknąłem się z firmą, która pokazała mi jak osiągnąć to o czym marzyłem. Zapoczątkował się bardzo ważny proces w moim życiu – zacząłem czytać książki. Trochę wstyd się przyznać, ale do szkoły średniej nie przeczytałem ani jednej książki, nawet z „Siłaczką” nie dałem sobie rady - a ona ma około 16 stron. W tej firmie dowiedziałem się, że można odnieść sukces nie koniecznie ucząc się wszystkiego na własnych błędach i że to właśnie książki dają takie możliwości. Wtedy przeczytałem pierwszą książkę w moim życiu i to był zwrot o 180 stopni. Ta książka to bestseller Dalle Carnegie „Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi”.
I wtedy tak naprawdę wszystko się zaczęło. Z tej i innych książek dowiedziałem się, że ludzie którzy mieli jasno określone marzenia i byli wytrwali, zazwyczaj je realizowali. Stwierdziłem wtedy, że jeżeli oni mogli to ja też swoje zrealizuję. Po wojsku znowu kubeł zimnej wody na głowę. Tata załatwił mi pracę, oczywiście na etacie. Praca niby dobra bo poznałem wielu ludzi, dużo się nauczyłem a po 8 godzinach miałem czas wolny, który wykorzystywałem na rozwój osobisty, ale tak naprawdę jeszcze nie o tym marzyłem.
Rzuciłem pracę i otworzyłem włąsną firmę.
Nie dałem za wygraną i już wtedy pracując jeszcze na etacie otworzyłem własną firmę. Książki opisujące doświadczenia innych ludzi spowodowały ze sam odważniej zacząłem podejmować decyzje w moim życiu. I tak w czasie czytania książki pt. „Obudź w sobie olbrzyma”. Zdecydowałem, że jutro zanoszę wypowiedzenie i rezygnuje z pracy na etacie. Byłem oczywiście pełen obaw, czy zarobię na ZUS, paliwo, telefony, itp. Marzenie bycia „wolnym” było jednak silniejsze. Dobrze pamiętam ten dzień pierwszego czerwca, gdy minął okres trzymiesięcznego wypowiedzenia, a ja nie musiałem iść do pracy, którą ktoś mi organizował. Wybrałem się wtedy na dłuższy spacer, by nacieszyć się wolnością, napawać zapachami przyrody i przemyśleć nowy etap w moim życiu. Od tej pory szukałem takich możliwości gdzie mogłem zarobić zadowalające mnie pieniądze. No i oczywiście zacząłem zarabiać takie pieniądze, jednak dość szybko zdałem sobie sprawę z tego, że nie jest sztuką jednorazowo zarobić dobre pieniądze, ale sztuką jest utrzymać ten wysoki dochód.
I wpadłem w długi.
Dziwnym trafem jest, że jak rosną nasze dochody to i rosną nasze wydatki. U mnie nie było inaczej. Gdy zacząłem coraz więcej zarabiać, okazało się, że rosło też moje zadłużenie. Wychodziłem z założenia, że skoro więcej zarabiam, to mogą sobie wziąć coś na kredyt, bo przecież będę w stanie to spłacić. Był czas, gdy moje raty miesięczne sięgały 3500 zł. I tak wpada człowiek w wyścig szczurów. Wcześniej przez kilka lat zajmowałem się finansami (nawet doradztwem finansowym) i wiedziałem, że kredyty powinno się brać przede wszystkim na inwestycje. Z takim też zamiarem brałem te kredyty, niestety źle skalkulowałem ryzyko. Biznesy nie poszły w tym kierunku co chciałem a kredyty zostały i okazało się że „Szewc w dziurawych butach chodzi” Niemniej jednak, te doświadczenia dużo mnie nauczyły, bo życie jest najlepszym nauczycielem.
Znowu zostałem uratowany dzięki książce.
Dzięki książce Bodo Schofera „Droga do niezależności finansowej” po pewnym czasie udało mi się wyjść z długów i zacząłem budować zabezpieczenie dla swojej rodziny. W tym czasie „przerzuciłem” przez swoją firmę wiele branż szukając tej, która będzie mi najbardziej odpowiadała.
Po tych kilku dziesięciu latach doświadczeń wiem, że nie wystarczy znaleźć branżę, która będzie dawała możliwość zarabiania satysfakcjonujących pieniędzy - gdyż człowiek dość szybko się wypala jeżeli nie robi tego co lubi i do czego został powołany przez Boga. Dla tego powinniśmy znaleźć coś co nas fascynuje i na tym budować swoje przedsięwzięcie. Najlepiej jest, jeżeli na bazie własnego hobby budujemy swój biznes, wtedy praca jest dla nas przyjemnością a nie obowiązkiem.
15 lat szukałem i w końcu znalazłem!
Po 15-stu latach szukania i zdobywania doświadczenia w różnych firmach, znalazłem taką, która oferowała mi to co było mi niezbędne do realizacji moich marzeń z dzieciństwa. Zdarzyło się to, gdy szukałem jakiegoś dobrego produktu do odrobaczanie dzieci. Zależało mi na tym, by był on w płynie i by można go było podawać małym dzieciom w kropelkach. Będąc u znajomej w Mielcu, dowiedziałem sie od niej, że jest jakaś firma, która coś takiego ma i na dodatek w Mielcu mają swój magazyn. Nie do końca przekonany, że to będzie to czego szukam, wybrałem się z nią do siedziby firmy, by kupić te kropelki. Gdy dotarliśmy na miejsce i weszliśmy do środka, od razu poczułem się jak u siebie, gdyż na ścianach było pełno obrazów z wodą, a jedna z firm z którą współpracowałem, zajmowała się dystrybucją systemów do oczyszczania wody. Wydawało mi się, że dużo o wodzie wiem, ale dopiero w tej firmie dowiedziałem się jak bardzo byłem w błędzie.
Żeby mieć dostęp do materiałów i tańszych produktów, zarejestrowałem się i kupiłem produkt, który miał pomóc, przy odrobaczaniu naszych dzieci. Informacje w materiałach na ten temat były bardzo ciekawe a w pakiecie rejestracyjnym, był dołączony produkt coral mine, który jak się dowiedziałem w połączeniu z wodą robi “cuda”. Zaczęliśmy więc całą rodziną to stosować. Mamy trzy córki, przed którymi ciężko było schować słodycze i jakież było nasze zdziwienie, gdy po takim odrobaczaniu i popijaniu wody z piaskiem coral mine , żadna z nich, przez miesiąc nawet nie wspomniały o słodyczach.
Wtedy tak naprawdę wszystko się zaczęło.
Jestem wdzięczny Bogu, że właśnie w taki sposób prowadził mnie przez dotychczasowe życiowe doświadczenia, bo dzięki nim mogę dziś prowadzić takie życie, o jakim kiedyś marzyłem
A jak się podotyczło dalej zobacz na poniższym filmie.